' Zawieszona miedzy światami, owładnięta marzeniami, otulona mgłą, moknąca od łez. Cichych łez które wyschły już dawno. Moczą blizny i otwierają rany, pętają niczym liny czy kajdany. Słowa niewypowiedziane, wykrzyczane do lustra, do oczu błyszczących od kluczy wiszących. Od kluczy do wolności. Od kluczy do furtki tak dawno zamkniętej, wiszą na niej kłódki - niektóre otwarte niektóre domknięte. I nie wiesz czy zdołasz jakąś otworzyć póki olej po zgrzytliwych zawiasach nie spłynie. Póki lekarstwo ich nie uzdrowi póki nie rozwiąże więzów uciążliwych na nogach i rękach. I na co Ci klucze do wolności jeśli trzymasz w dłoni czerwoną róże, która rani palce, ukazuje krople koloru sukni przywdzianej jaką ma na sobie. I już nie wiesz czy kolor ten Cię uszczęśliwia czy boli, dopóki nie odwrócisz wzroku i nie skonasz w amoku. I w szaleństwie tym pomyślisz, że to zaczęło się od jednej małej kropli, słonej niczym z morza martwego. Na którym możesz się położyć, spojrzeć w niebo, nie myśleć o niczym '
|