[Cz. I] wieczór. niedziela wielkanocna. siedziałam z rodzicami i babcią, standardowo w takie dni wspominając minione czasy. zaczęłam narzekać na swoje poobcierane nogi, gdy odezwał się do mnie tata: "posmaruj sobie aloesem, tym zmieszanym ze spirytusem. Twojej babci pomagało na wszystko. wyleczy z każdej rany." spojrzałam na niego, zamyśliłam się i zapytałam: "a załamane serce też mi wyleczy?”. na jego twarzy zobaczyłam uśmiech, po czym usłyszałam "Justyś, na złamane serce jedynym lekarstwem jestem ja. podaj jego adres. obiję mu mordę tak, że nie będzie wiedział jak się nazywa".
|