Czuję jak się rozpadam. Powolutku. Kawałek za kawałeczkiem. Jak każda cząstka mojej duszy z ogromnym bólem odrywa się od pozostałych. A ja w dalszym ciągu przyklejam do twarzy ten sztuczny uśmiech. I niech wszyscy myślą, że jest dobrze. Ukrywam w sobie ból i cierpienie, które odczuwam z każdym dniem co raz mocniej. I nie potrafię sobie z tym cierpieniem poradzić. Nie potrafię odnaleźć wewnętrznego spokoju. Potrzebuje Kogoś, kto mi w tym pomoże. Kogoś, kto odnajdzie we mnie chociaż odrobinę tego spokoju, który na pewno gdzieś we mnie jest. Potrzebuję Kogoś, kto przywróci równowagę w moim życiu. Potrzebuje Ciebie...
|