Tu nie chodzi o to, że ja go jakoś specjalnie wyczekuję, i że go kocham nad życie. Myślę, że taka miłość bez wad nie istnieje. Taka miłość, że kochamy kogoś totalnie bezgranicznie i nigdy nie wkurzamy się na tą osobę - chyba nie istnieje. Zawsze mamy minuty słabości i krzyczymy łgarstwa. W tym wszystkim chodzi o to, że gdy na ciebie patrzę to wali mi serducho i jestem bezgranicznie szczęśliwa. Gdy leżysz na moim łóżku i wiem, że niedługo wyjdziesz to tęsknię na zapas. Niedawno nauczyłam się, że nie potrzebuję już cofać czasu - tylko pragnę cię TU I TERAZ. I gdy rozmawiam czasami nagle wyrywa mi się jak mocno cię potrzebuję, by za chwilę wrzeszczeć, że masz mnie w dupie i że to tylko przyjaźń. Ale nawet, jeśli to nie jest jakaś wielka miłość to chciałabym cię mieć przy sobie i mówić ci co jadłam na śniadanie i o czym śniłam i śmiać się z twoich nawyków i drapać cię po dłoniach i przepychać w parku.
|