"Ej, ale ja Cię kocham!" krzyczał już, widziałam łzy w jego oczach. "Tak!? Szkoda, że nie pomyślałeś o tym, zanim umówiłeś się z tamtą!" Nie miałam ochoty na płacz, na nic. Po prostu byłam wściekła i czułam do niego już tylko czystą nienawiść. Nieważne jak bardzo mi się podobał, był zwyczajnym dupkiem, którego każde słowo w moich uszach traciło na wartości. "Nie spotykamy się już, no przestań..." "Twoje chore akcje nie robią na mnie wrażenia, nie będę spotykać się z psychopatą, a już na pewno z jakimś babiarzem... Dziś nieznajoma, jutro moja kumpela, a pojutrze ja, co? W dupie Ci się poprzewracało! Jesteś dla mnie fałszywy i obłudny i tak już pozostanie, więc spadaj stąd." "Będziesz tego żałowała..." Usłyszałam po czym obrócił się i odszedł. "No uważaj, bo już zaczynam." To był tylko zwyczajny dowód, że idioty maską nie przykryjesz...
|