Heh, moje życie to jedna wielka ucieczka. Uciekam przed wszystkim. Z miejsca do miejsca, od ludzi, rzeczy. Od miejsc. Od wszystkiego. Uciekam tak po prostu, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Wiele ludzi zada sobie pytanie 'po co?'. Bo tak jest łatwiej, bo tak nie boli, nie przywiązuje się do niczego, bo nie mam na to czasu. Ani do ludzi, ani do miejsc bo to nie ma sensu. Ludzie się zmieniają. Najpierw chcą się Tobie przypodobać, są mili, wyrozumiali. Sprawiają wrażenie ideału. Ślepo zaczynamy im ufać w 100% i tracimy głowę dla 'wyemitowanego' ideału. I nagle pstryk. Nasze różowe okulary znikają i widzimy wszystkie wady. I dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że tych wad jest zbyt dużo. Zbyt dużo, byśmy mogli ufać dalej. Więc po co ufać, przyzwyczajać się? Nie warto.. || refleksja
|