Nie mogę wychodzić z domu. Nie potrafię. Nie mogę patrzeć na tych wszystkich szczęśliwych ludzi. Są zakochani, uśmiechają się, przytulają, całują, trzymają za ręce. A ja przechodzę obok ze spuszczoną głową, by widzieć jak najmniej. Nie potrafię spoglądać w ich roześmiane oczy. To zbyt mocno boli, wolę więc ich unikać. Wiem, że to brzmi jakbym bała się szczęścia, ale chyba tak właśnie jest. Ja się go boję, chociaż jednocześnie tak mocno go pragnę. / napisana
|