Siedząc na łóżku z papierosem w dłoni w zimny listopadowy dzień, rozmyślałam nad sensem tego całego życia. Lecz zanim zdążyłam mrugnąć, telefon rzucony wcześniej na podłogę zaczął na niej wibrować. Odebrałam i usłyszałam w słuchawce " No siema Młoda jesteśmy pod Twoimi drzwiami" Nie zdążyłam się ogarnąć, a papierosa którego trzymałam w dłoni już nie było, wyrwał mi Go kuzyn ze słowami "Kurwa, Młoda nie odpierdalaj, pierdol tego Skurwysyna nie był Ciebie wart, gdyby mieszkał bliżej, tak bym mu obił ryj, że własna matka by Go nie poznała." Z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach nie powiedziałam nic. Teraz wiem, że powinnam mu przyznać rację. Nie był wart moich wyrzeczeń i ciągłego wybaczania. Nie był wart mnie.
|