Nienawidzę tego pieprzonego momentu, kiedy wszystko się sypie. Próbuję coś naprawić, ale roztrzęsione dłonie całe we krwi trzymają moje życie, które rozproszyło się na drobne kawałeczki. Tak jakby mój los był porcelanową wazą, która rozsypała się z powodu lekkiego strącenia spowodowanego tylko i wyłącznie czystym przypadkiem. Powiedz jak można odbudować coś, co zostało doszczętnie zniszczone? Moje życie stało się gruzowiskiem z niewytłumaczalnego powodu. Tkwię w depresji emocjonalnej, która wciąga mnie co raz to niżej i niżej- niszcząc mnie w stuprocentowej całości. I gdy już znajdę się na samym dnie emocjonalnych negatywów, wtedy ja stanę się łowcą niewinnych istot, które chwilowo zgubiły właściwą ścieżkę życiową.
|