Boję się, tak cholernie mocno. Te życie pomału mnie przerasta, zaczyna mnie męczyć, wręcz duszę się nim. Dlaczego? Z miłości, czystej i najprawdziwszej, sięgającej granic zenitu, granic ludzkich możliwości. Zaledwie półtora roku pozostało nam do nasycenia wzroku i umysłu własnym widokiem i dotykiem. Chciałabym mieć pewność, że mimo rozstania, mimo łez, bólu, nocnych jęków - nie opuszczę Twych myśli nawet na sekundę. Możemy się sobą nasycić, tym jak na siebie nieudolnie zerkamy, chcąc ukryć tą czynność. Możemy uśmiechać się do siebie do końca, wypełniając nasze serca najprawdziwszym szczęściem. Możemy wspólnie milczeć, zatapiać się w naszych oczach, mieć pewność, że każda rozmowa choćby niema, będzie najwspanialszym darem od Boga, że spowoduje prawdziwą radość w sercu, tak do końca. Nie zapomnij o mnie tudzież Ty zagłębisz się w moim sercu do końca, nie straćmy ni sekundy na szczęście, wypełniające nas po brzegi. [itgetsbetter]
|