Masz rację, kochanie. Nie jestem wierna Tobie ani tym bardziej własnym zasadom, bo nauczyłam się tego właśnie od Ciebie. Łamania zasad, przekraczanie każdej granicy poczynając od lojalności, a kończąc na moralności... Przecież to było tak uwielbiane przez Ciebie, pamiętasz? Zawsze kierowałeś się jedynie spontaniczną decyzją, rzadko kiedy coś było przez Ciebie przemyślane. Grałeś w otwarte karty, a ja szłam w tym samym kierunku co Ty. Nie krępowałam się przed niczym. Nie musiałam nigdzie uciekać, bo zdawałam sobie sprawę, że ruch, który wykonam zawsze będzie przez Ciebie pochwalony. Nie musiałam się bać żadnych konsekwencji, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będę płacić, aż tak surowej kary za błędy, które w ówczesnym czasie popełniałam. Sam mi to powtarzałeś wiele razy, że mam walczyć i nie oglądać się za siebie. Dążyć do celu, który sobie wyznaczę nawet po trupach. I tak właśnie robić chciałam. Chciałam i robiłam nie zważając na konsekwencje zachowania.
|