Podziwiałem siebie. Potrafiłem każdego dnia czerpać radość z życia. Z wszystkich sytuacji umiałem wyjść z honorem. Nie byłem egoistą, czy jakimś ponurakiem. Byłem człowiekiem towarzyskim, sympatycznym, a zarazem łatwowiernym i ufnym. Potrafiłem codziennie wstawać sam i iść z uporem maniaka wykonywać syzyfową pracę. Wytrzymywać cholernie trudne kłótnie z mamą. Wysłuchiwać doczepek ze strony wrogów. Naiwnie myśląc że są koledzy na których warto polegać. A ostatnio poszedłem na grób dobrego kumpla zapalając znicz i z czystym sumieniem powiedziałem 'Stary daj poczuć, że jesteś jedynym i prawdziwym kumplem od serca...
|