Poznałam chłopca. Jego wygląd zewnętrzny znów upodobnił mnie do autentycznej próby zauroczenia się w nim. Brak słow, które ślina zawsze tysiące na język przynosi, przyszybcenie tęntna. Czyżby mylne chisterie uczuć zmuszają mnie do racjonalnych zachowań? Wmawiam sobie, że piękno tego chłopca nie wyraża jego wnętrza. Poczęliśmy rozmawiać. Jego szarmancki głos docierał do najgłębszego miejsca w moim sercu, jakby techno przyjemne dla ucha. Kiedy skończył, wmawiałam sobie, że praktycznie zachwyce go swoją inteligentną formą przedstawienia się. Zaczęłam, lekko jakby jąkając, z uczuciem jakby serce chciało wydostać się z ograniczeń jakie mu przysługiwały. Dialog się toczył. Zżerała mnie złość, dlaczego z takim impetem sledzę mimike twarzy tej ponad ludzkie wyobrażenia pięknej istoty. Chłopak. Nieświadoma słów jakie wypowiadam, zachowywałam się jakby nieobecna, lecz ja wyidealizowywałam go sobie w swoich marzeniach. Krew nie docierała już do dłoni, które zaciskałam kiedy do mnie mówił...
|