uwielbiam wschody słońca. a szczególnym uwielbieniem darzę letnie poranki. gdy budzę się rano i słońce wpada nieśmiało do pokoju. gdy wychodzę zaspana na podwórko i dotykam gołymi stopami mokrej od rosy trawy. gdy siadam przy stole przed domem z kawą i beztrosko wygrzewam się w ciepłym, letnim słońcu. słucham śpiewu ptaków, którego mi teraz tak bardzo brakuje. latem każdy dźwięk brzmi inaczej. nawet samochody przejeżdżające ulicą, te same, które jeździły zimą- letnim porankiem ich odgłos jest zupełnie inny. nawet władający biegle łaciną podwórkową robotnicy nie są tak irytujący. i kawa też smakuje inaczej. nawet samotność latem jest inna niż ta zimowa.
|