|
Po raz kolejny budzi mnie promień słoneczny,
patrze na zegar jestem mu dosłownie wdzięczny.
To gest konieczny chociaż widzę to samo,
cieszy mnie kwestia że już minęła szósta rano.
Wstaje na nogi idę szamać, siemasz mamo,
niby zaraz do szkoły z zarzuconą kataną
i plecakiem na plecach śmigam zarobić siano
|