Idę ciemnym korytarzem.. Czuję, że jest cholernie zimno, więc chowam ręce do kieszeni bluzy. Zakładam kaptur na głowę, w uszach słyszę tylko zajebiste wersy Mesa. Wsłuchując się w treść mijam wiele szarych twarzy.. Na każdej mogę bez problemu rozpoznać szczęście, rozpacz, ból.. To takie śmieszne. Może i na pierwszy rzut oka nie widać nic, ale jak się wpatrzy to.. Armia ludzi bez własnego zdania. Armia ludzi, którzy nie są warci niczego.
|