Szła ciemnym i długim korytarzem. Sama do końca nie wiedziała czy to sen, jawa czy po prostu korytarz jej myśli. Co kilka kroków pojawiały się nowe drzwi. Długo nie odważyła się nacisnąć na żadną klamkę. Szła z nadzieją, że dojdzie do końca i zobaczy promyk jasności, cień nadziei, która rozświetli jej drogę. Korytarz jednak nadal był ciemny. Odważyła się. W jednej sekundzie otworzyła drzwi i ujrzała siebie. Siebie siedzącą w kącie ciemnego pokoju ze świeczką i telefonem w ręku. Przeraziła się i uciekła. Bała się ale ze łzami w oczach otwierała każde nowo napotkane drzwi. Najdziwniejsze jest to, że w każdych widziała to samo. W końcu obudziła się z krzykiem w swoim łóżku. Zdała sobie sprawę, że nadzieja sama do niej przyszła, przyszła poprzez sen. Sen miał pokazać jej, że to ona sama odbiera sobie z życia to co najlepsze. Sen, który męczył ją pół nocy był znakiem. Jej szansą na zmianę swojego życia. Zmianę wszystkiego. / twojeżyciewtwoichrękach
|