dzisiaj już na polskim nie wypowiedziałabym Twojego imienia przy pytaniu nauczycielki o moją definicję szczęścia. Już nie maluję paznokci na Twój ulubiony, zielony kolor. Wyrzuciłam też szpilki w których tak bardzo Cię pociągałam wraz z tą piękną czarną sukienką. Pousuwałam numery każdego z członków Twojej rodziny, Twojego nie ma sensu bo i tak znam go na pamięć. Nie zdycham już wieczorami z cierpienia, leżąc w łóżku mokrym od łez. Mój umysł nie jest przesiąknięty Twoją osobą, a ciuchy Twoimi perfumami. Nie wychodzę już o pewnej godzinie wieczoru przed blok, aby zobaczyć Ciebie z papierosem w ręku. Próbuje zastąpić sobie czymś Ciebie, może dlatego wróciłam do mojej pasji sprzed lat. Robię wszystko, abyś nie był już częścią mnie więc oszukuję siebie na co dzień bo przecież serca sobie nie wyrwę prawda?
|