co rano otwiera oczy. spoglądając przez okno, wierzy że ten dzień bedzie lepszy, wniesie dużo nowego do jej życia. Zastanawia się nad sensem istnienia, nad tym że w kazdej chwili coś sie może stać co zburzy jej dotychczasowe zycie i spowoduje że bedzie lepiej lub gorzej. Te dwa wyjścia. zawsze tylko dwa. nie potrafi przyjąć trzeciego, gdyż dla niej nie istnieje. z dnia na dzień to samo sobie powtarza. Lecz wieczorem, gdy wraca znów siada na parapecie z kubkiem gorącego kakao, spoglądając przez to samo okno i zadaje pytanie po co to wszystko, po co ten cały szum wokół własnego życia, po co marzenia by co kolwiek zmieniać ? Znów nic sie wielkiego nie stało, nic się nie zmieniło. Jest tak jak było. Ona po prostu nie umie docenić tego co ma. Tak wiele posiada, tak mało umie się z tego cieszyc. Wciaż pragnie czegoś więcej. Czegoś co w końcu da jej satysfakcję z życia. Co pozwoli przetrwać w tym chorym świecie. Coś co Bedzie niezwykłe i niepowtarzalne..[cz.1]
|