"Zmieniłaś się"- spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem. "Tak. Dlaczego?"- mruknęłam nie zaszczycając go nawet przelotnym spojrzeniem. "Nie śmiejesz się tyle co kiedyś.. Nie masz w sobie tej radości"- powoli zaczął wymieniać "W Twoich oczach dostrzegam ból, cierpienie, niepewność. Jesteś zagubiona, przywdziałaś maskę, która ukryć ma Twoją wrażliwość. Chcesz zabić w sobie to co dobre.. Dlaczego?"- złapał mnie za rękę przyciągając bliżej siebie. "Wydaje Ci się"- szepnęłam "Jestem taka jak zawsze"- próbowałam wyrwać dłoń z jego uścisku. "Więc spójrz na mnie do cholery"- warknął dłońmi obejmując moją twarz "Spadasz. W dół. Lecisz na pysk maleńka.."- w jego oczach widziałam złość "Nie. Ja dorastam. Zabijam w sobie dziecko" wyrywając się z jego objęć odwróciłam się do niego tyłem. "Nie pozwolę Ci na to"- warknął mijając mnie i wychodząc. "Nie masz na to wpływu. Już nie" szepnęłam czując łzy pod powiekami. Kilka sekund później pozwoliłam im spłynąć...
|