,,...Szare kamienice na Bruklinie, ciemny kat, jęki, panika i ona...,,Nienawidzę ich ! Nienawidzę! Na samo wspomnienie o jej ,,rodzinie" cała dygocze i nie może się opanować. Choć nie była przekonana, poszła do ojca. Wiedziała, że on napewno ją przyjmie i nie będzie pytał o szczegóły
-Cześć Tato...-Yvette?To naprawdę ty? Moja Yvette? -tat..o.. Ale zanim zdążała coś powiedzieć z wykończenia osunęła się na ziemię. [część VI] /em
|