Przyszedł do niej 3 dni później, a ona udając skruszoną zaczęła przepraszać. Mówiła ,że rozumie, nie jest wystarczająco pomocna, że w rodzinie 3ba sobie pomagać. Że to był rodzaj pomocy, że musi pomagać WE WSZYSTKIM. Łyknął to. Tak, a o to właśnie chodziło...Przez następne 2 tygodnie postanowiła nie rzucać się w oczy, była miła, potulna . Nienawidziła ich za każdą następną noc, za każdy ich dotyk ,który sprawiał ,że w głębi duszy chciała ich pozabijać. Nadszedł w końcu dzień ich święta. Wszyscy byli dla siebie mili, nawet Bernie nic do niej nie miał, ale ona wiedziała ,że to tylko mydlenie oczu.W nocy gdy wszyscy świętowali ,poszła do pokoju pod pretekstem złego samopoczucia, powiedziała że idzie spać. Nabrali się. ,,Durnie" -pomyślała śmiejąc się pod nosem.[część IV] /em
|