21.09.2012 wieczorny spacer, wokół prawie pustego rynku. Mijając bar zauważyłam pełno punków, pomyślałam sobie, że znów organizują jakiś koncert, miałam cichą nadzieję, że dziś jednak się nie spotkamy, ostatnio nie było u mnie zbyt dobrze, nie powinieneś widzieć mnie w takim stanie... Wychodząc zza rogu, zobaczyłam Cię, znowu Cię kurwa zauważyłam, szedłeś z kolegami na ten zakichany koncert, zakpiłeś za mnie zagadując cicho 'cześć' twoi koledzy to powtórzyli po czym dostaliście ataku śmiechu, zmierzyłam Cię wzrokiem, zimnym, pełnym nienawiści... Nie każę Ci nic robić, po prostu żądam szacunku... Bo dla mnie trudno wykrzesać choć trochę nienawiści do osoby, którą kiedyś kochałam...
|