Jego piękne, mądre oczy patrzą na mnie zza szkiełka dużej ramki. Biała, delikatna żłobiona ramka dodaje mu tego, czego mi teraz brakuje. Niewinności. Jego szkarłatne, pełne emocji oczy. Jeśli chcę je ujrzeć, mogę podejść do komody i spojrzeć na zdjęcie. Tylko tyle mi zostało. Tak maleńko. Te oczy już dawno są martwe. Od prawie roku ich nie ma. Pozostał z nich tylko szarawy proszeczek, tak delikatny, jak wiatr na wiosnę. Umarł. Jego serce zatrzymało się, wprawiając moje życie w nieprzyjemne kołysanie. Umarł... A ja? Żyję. Nie, nie...Nie chcę.
|