Nie miało znaczenia to, że zawsze byłam obok. Że wysłuchiwałam. Niejednokrotnie godzinami, kosztem własnego humoru, mimo zazdrości. Nie miało znaczenia, że pomagałam, jak tylko potrafiłam. Że interesowałam się, pocieszałam, byłam na każde zawołanie. Że współczułam, pamiętałam, starałam się, martwiłam, płakałam, cierpiałam, pisałam eposy. Że kochałam. Że tęskniłam. Że byłam, gdy nikogo nie było. I że rozumiałam. Wybaczałam. To wszystko było nieważne. To wszystko można było tak łatwo przekreślić, aby dziś nie miało znaczenia. Co się liczyło? To, że się trochę pogubiłam, robiłam głupoty, straciłam panowanie nad własnym życiem. Ale zamiast pomóc łatwiej było się wypiąć. Zostawić to wszystko za sobą. Zapomnieć. Przecież to takie łatwe. Nie pierwszy raz wystarczyło usunąć niewygodne fakty z pamięci. Ja staram się nad wszystko zrozumieć sytuację. Staram się zrozumieć, że to może miłość, że może ją kochasz naprawdę, jesteś szczęśliwy, może dobrze się stało. cdn
|