Zapłakana z butelką piwa w rękach siedziała nad Wisłą. Zagubiona w plątaninie własnych myśli nie usłyszała kroków zmierzających w jej stronę
"Znowu tutaj siedzisz?" znajomy głos przywrócił ją do rzeczywistości. Podniosła głowę, a po chwili spoglądała w ciemne oczy bruneta. Tuż za nim stało troje chłopaków. "Co tu robicie?" mruknęła z powrotem opuszczając głowę. "Jak to co? Jesteśmy kiedy potrzebujesz" chwilę później siedzieli tuż obok. "Dlaczego płaczesz?" jeden z nich wyjął jej butelkę z dłoni i bez słowa wyrzucił do stojącego niedaleko kosza ze śmieciami. "Oddaj" mruknęła, a po jej twarzy spłynęła następna partia łez. "Ja nic już nie mam rozumiecie? Wszystko czego się nie dotknę wali sie jak domek z kart. Jestem do niczego". Spojrzeli na siebie nic nie rozumiejąc/ "Kto Ci tak powiedział?" "On" usłyszeli jej szept "I miał cholerną rację. Przegrałam swoje życie.."
|