Ludzie mówią mi, że wreszcie im się udało. Lubią o tym opowiadać, o swoim szczęściu. Wtedy mówię że cieszę się, że życzę powodzenia. Idę przez park, mijam zakochane pary, niektóre znajome twarze, czasami przystanę, pogadam i odchodzę z uśmiechem. To takie urocze. Wchodzę na Facebooka widzę kolejna zmianę statusu i znowu miłe zaskoczenie. " A przecież niedawno tak narzekała, że była sama, o proszę". I tak jakoś żyję z dnia na dzień, udając że ten świat jest widocznie lepszy niż gorszy, bo przecież skoro jest miłość to musi być i dobro. A potem, późną nocą kładę się do łóżka, i cichutko sobie płacząc, myślę o tym wszystkim. Wiem, że to głupie ale codziennie tak wyobrażałam sobie nas.
|