Teraz gdy spotykam moją wychowawczynię z gimnazjum na ulicy, nie potrafię spojrzeć jej w oczy. Na moich ustach - zarówno na jej pojawia się nie szczery uśmiech. Wymuszone z siebie - Dzień Dobry. - I myśl, by ta chwila skończyła się jak najszybciej. Zawsze mnie broniła, przed dyrektorem, innymi nauczycielami - że jestem jeszcze Młoda, że to taki wiek. Że wyrosnę z tego, zmienię towarzystwo. Żeby tylko nie wyrzucali mnie ze szkoły, bo szkoda. A jak jest? Nadal tkwię w tym w czym tkwiłam. Nadal żyje na tym osiedlu blisko moich znajomych, nadal jestem wulgarną małolatą, która żyje chwilą. Nie zmieniłam się - mimo, że wiem, że powinnam. Gdzie nie odwrócę się wzrokiem, widzę jego, jakby stał przed mną - kolejny raz patrząc prosto w moje oczy, z słowami na ustach - Mała, nigdy nie pozwól, by ktoś wszedł Ci na głowę. Masz mocny charakter, musisz być silna. - zamykam oczy. I wierzę, nadal wierzę, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Nie mam odwagi przeprosić, za to jaka jestem. | droga_ulicy
|