Są takie wieczory kiedy uświadamiam sobie jakim jestem bezwartościowym człowiekiem. Martwię się tylko o swój tyłek. Nie doceniam tego, jak wiele poświęcają dla mnie rodzice. Dla mnie zwykłe sprzątnięcie pokoju jest wielkim problemem. Tak często ranię ich. Zwłaszcza słowami. Wydaje mi się wtedy, że mam racje. A po jakimś okresie dostrzegam jaką jestem egoistką. Tak dużo sytuacji chciałabym cofnąć. Tak wiele słów nie wypowiedzieć. To nie jest tak, że nie chcę się zmienić. Tylko nie potrafię tego zrobić. Przybija mnie to kiedy podsumowując swoje życie nie dostrzegam nic, co zrobiłam dla dobra drugiego człowieka. Nie pamiętam momentów, kiedy wniosłam do czyjegoś życia uśmiech. Po co Boże stworzyłeś tak nieistotnego człowieka? Przecież musi w tym być jakiś cel. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jedyna rzecz w jakiej jestem dobra to użalanie się nad sobą. Chcę przestać żyć dla siebie, chcę zacząć żyć dla innych. Jestem gotowa na związek, tylko związek nie jest gotowy na mnie. Nigdy nie kocha
|