Taak...pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Dzień 25 listopada, kiedy stanąłeś w moich drzwiach z wielkim miśkiem i zasłaniając sobie nim twarz, powiedziałeś słodkim głosikiem: "przepraszam". Dzień wcześniej się pokłóciliśmy, a Ty mimo iż była to moja wina przyszedłeś. Cieszyłam się jak małe dziecko, które dostaje nową zabawkę...
Misia mam do dziś. Nigdy się z nim nie rozstawałam. A jeśli już była taka sytuacja, to wtedy wieczorem brałam go do siebie i potrafiłam tulić dłuższy czas. Jak Ciebie. Tylko Ciebie już nie ma. A on już nie pachnie Twoimi perfumami. Nadal wyobrażam sobie, że to Ty. Wtedy łatwiej jest mi zasnąć i pogrążyć się we śnie, w roli głównej z Tobą..
|