Siedzę skulona w kącie pokoju,
ze smutkiem przestałam się kryć.
Czy znajdzie się ktoś w moim świecie,
kto mi pokaże jak żyć?
Nadzieja umiera we mnie powoli - to boli.
Jak mogłam na to pozwolić?...
Teraz, gdy czuję się taka pusta,
a kolejna łza spływa po moich ustach,
jestem bezsilna i choć wiem, że to źle,
biorę do ręki "przyjaciółkę" - żyletkę.
Zaciskam zęby, wstrzymuję oddech
i pewnym ruchem ciąć zaczynam.
Wiem, że to nie jest dobre
lecz już nie mogę się zatrzymać...
W myślach powtarzam "to moja wina,
to we mnie leży przyczyna".
Nie jestem silna, a widok krwi sprawia,
że ból mi pomaga...
Zostałam sama.
Oddałam duszę w ręce szatana.
|