Mówią, że ześwirowałam po jego śmierci, bo się nie odzywam, nie śmieje z głupich żartów, nie pale fajek i nie chlam na umór wódki a na dyskotece byłam ostatnio półtora roku temu, bo lubię czytać książki, oglądać stare filmy i nosić jego bluzę, kiedy nie mogę wytrzymać z tęsknoty za nim. Nie ześwirowałam, po prosty dorosła. Dziś wiem, że życie nie polega na codziennym melanżu, a szacunku nie zdobywa się pijąc wódkę z gwinta. Wiem, że trzeba szanować swoje życie i każdy dzień przeżywać tak jak by był ostatnim./ stop_the_clocks
|