matka. mama. mamusia. jak kto woli. mam ją, urodziła mnie, daje mi pieniądze, kupuje jedzenie, ubrania i... i to chyba tyle. przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co jeszcze mogę tutaj o niej napisać, ale nie wiem. znam tylko ból, gdy mówi jak bardzo mnie nie chce, gdy powtarza że gdyby nie ja mogłaby wyjechać sobie za granicę, a tak to ktoś musi ze mną przebywać. znam smak ciągłego odrzucania z jej strony i nienawiści skierowanej do mnie, po tym jak 'sąsiedzi' powiedzą na mnie coś złego a ona musi się wstydzić. tylko to ją w sumie interesuje - opinia innych. jest bardzo słaba, umiera co najmniej dwa razy w tygodniu i jestem przekonana, ze cierpi na depresję.nie da sie z nią rozmawiać i poza moimi ocenami i opinią innych o mnie nic jej nie interesuje. gdy powierzyłam jej największą tajemnicę w swoim życiu, cały ból i piekło, obiecywała że to się zmieni, że mi pomoże. na drugi dzień wiedziała o tym cała bliższa rodzina,a ona mimo iż powiedziała, ze będzie, wyjechała miesiąc później/p_t
|