Obawiam się, że kiedyś naprawde wybiorę sie do psychiatry. Specjalista obejrzy mnie w każdej strony, i wyda straszną diagnozę. Pewnie trochę nawet popłaczę, w końcu to będzie dla mnie szok. Potem pogodzę sie z tą myślą. Jak z każdą inną. I zacznę terapie. Początkowo zabroni się nam spotykać, tak na jakiś czas. Ogromny cios. Potem wyda zgodę, na rzadsze, krótsze spotkania. Będziemy z nich czerpać co tylko się da. Żadne nie pomyśli o tym by zasnąć. W końcu i to nam spowszedniejsze. Zacznie się powtórka z rozrywki. Znów się sobą zachłysniemy. Potem wyłączy mi laptopa. Koniec z prowadzeniem pamiętników w Wordzie. Czas uporządkować swoje myśli nie tylko na papierze, lecz i w głowie. Będziesz miał mi za złe. Ale to przeciez dla mojego dobra. Muszę wyzdrowieć. Z czasem przestanę przeklinac na Ciebie, narzekać, nawet pozwolę Ci robić ze swoim życiem co tylko chcesz. Wybiorę się wtedy na ostatnią wizytę. Pan doktor triumfującym głosem stwierdzi : wyleczyłaś się z niego.
|