był taki czas, kiedy byłam naprawdę szczęśliwa, wprost emanowałam radością. nic nie było w stanie mnie złamać, kiedy on był obok. wiedziałam, że jest, chciałam, żeby już zawsze był częścią mojego świata, żeby już zawsze wypełniał tą pustkę, która wydawała się być stała i niemożliwa do uzupełnienia. odszedł, zabierając radość, którą sam dostrzegał w moich oczach. nie raz mi mówił, że promienieje ode mnie szczęście, że miłość mi służy. wiedział to i w pełni świadomy odebrał mi jedną z najcenniejszych wartości - samego siebie. / tonatyle
|