Krople deszczu odbijały się od złotych liści. Odbijając się od siebie wzajemnie burzyły równowagę tego nie poukładanego i dobrze znanego ci świata. Niszczyły - w najpiękniejszy sposób, w jaki potrafiły.
Ty nie krzyczałaś strachem. Strach niest przecież niemy. Stoi pod ścianą i patrzy. Bólem? Ból krwawi. Trzęsie się. Umiera. Żalem? On cię, dziewczyno, dławi od wewnątrz, onieśmiela i unieruchamia. Wyrywa twoje połamane i popękane skrzydła. Obnaża.
Twóje niepewne sny przeplatające się z jawą przypominają umysłowi, że jest źle. Czas zwalczyć wszystkie swoje sadomasochistyczne zachcianki, zwalczyć siebie. Pociąć i poćwiartować. Na milimetrowe kawałki.
To tylko strach, on stąpa po krawędziach. Jest tak paraliżujący, że nie wiesz jak oddychać. Jest blokadą wewnątrz ciebie. To bariera, która nie pozwala ci spalić za sobą mostu. A most przecież patrzy. Widzi cię codziennie z rana.
Dziewczyno, dlaczego drżysz? Przecież żyjesz. Po co, nie wiesz, ale żyjesz. I tak kiedyś umrzesz
|