Wyrośliśmy z bycia dzieciakami. Wyrośliśmy z własnych lęków. Nic już nigdy nie będzie takie samo. Urośliśmy, zmieniły się nasze twarze, dojrzeliśmy. Jesteśmy inni, napisaliśmy beztrosce pożegnalny list. Wszystkie bajki ułożyliśmy w kupki i spaliliśmy na stosie. Pomarańczowe płomienie, lśniące w żalu. W marzeniach tańczyliśmy na nich, trzymając się za ręce. Obok ślizgały się języki ognia, było przynajmniej ciepło.
Dawniej pływalismy w rzece z waty cukrowej, skakaliśmy po słonecznych polach. Chodziliśmy po lesie, latalismy. Krzyczeliśmy i biegaliśmy. Hałasowaliśmy nocą. Dziś chwilami Cię nie poznaję. Twoja dorosła twarz nie pasuje mi do buzi chłopca, którego znałam kiedyś.
Cholernie mi przykro.
|