mijają dni... już tygodnie , a na mnie przestają działać twoje buziaki , nie rozpaczam kiedy nie napiszesz , nie śpiewam kiedy się uśmiechniesz , nie tańczę kiedy się spotkamy, już nie mam motylków przed naszym spotkaniem... już nawet twoje podrywanie innych dziewczyn nie wzbudza u mnie zazdrości... to już taka codzienność, a codzienność się zlewa... tu już nic nie jest takie samo i zapewne już nigdy nie będzie, już nic na mnie nie oddziałuje tak silnie jak kiedyś tu już wszystko jest po prostu codziennością , codziennością w której jesteś po drugiej stronie tego przeklętego lustra nadziei , lustra które po kawałku się wykrusza...
|