Ja nadal pamiętam widok mojego brata z podciętymi żyłami, gdy razem z matką czekałyśmy na karetkę. Chyba nigdy nie pozbędę się wspomnienia własnego krzyku jak bardzo go nienawidzę i chcę żeby zniknął. Szpitalne sale,terapie, długie rozmowy,a potem znowu problemy i znowu moja nienawiść do rodziców i jego,bo tak wszystko się komplikowało. Ale wiecie co? Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo kocham własnego brata, jak bardzo przeraża mnie wizja jego nieobecności i jak bardzo go potrzebuję. Pierwsze wyjście na piwo po wszystkim, pierwsze rozmowy i wygłupy. Na nowo wróciliśmy do wspólnych przekrętów i bycia normalnym rodzeństwem. Zrozumiałam wiele przechodząc przez najgorsze i nie życzę tego nikomu. Następnym razem po prostu zastanów się zanim przeklniesz brata czy siostrę, bo jeśli życie z nim/nią wydaję Ci się ciężkie, to jeszcze cięższe byłoby samotne./esperer
|