Nie przepadaliśmy za sobą od dziecka.Wieczne bójki na podwórku,kłótnie i wyzwiska,szczeniackie zagrywki,które potęgowały w nas agresję.Skłócone rodziny od lat,wrogość mieszająca się z bezsilnością by postawić krok w przód i zakończyć spór.Dorastałam przy nim z czasem zaczęliśmy się akceptować,jednak"siema"wykrztuszane z naszych ust zawsze pozostawało oschłe.Wszystko było szorstkie,do dnia kiedy odszedł.Jego śmierć nie przyniosła mi ulgi.Wybrałam wieniec,podpisałam"Od znajomych,przyjaciół,rodziny-do zobaczenia,pamiętająca na zawsze,znajoma".Przychodzę do niego w każdym problemie,zapalam znicz i zaczynam rozmowę o tym co boli,cieszy,zastanawia,przytłacza i nie potrzebne są słowa,gesty-wystarczy,że spojrzę na jego zdjęcie i wierzę,że może być lepiej . /dajmitenbit
|