Nazywali ją buntowniczką, choć nim świat się obejrzał, wyrosła z buntu. Powróciła do naturalnego koloru włosów, pewnie chodzi na szpilkach i spotyka się z przyjaciółkami na kawę i ciastka. Owszem, nadal chodzi na mecze i kibicuje ukochanej drużynie, a w wolnych chwilach pisze relacje. Nie zmieniła także przekonań religijnych, choć jej kontakt z Bogiem był nieraz pełen kłótni. Często odchodziła od niego, ale zawsze wracała. Wiara stanowiła pewien fundament, który pomagał jej jasno spoglądać na problemy. Potrafi kochać, tak bezgranicznie, mimo że kiedyś kwestionowała istnienie czystej miłości. Jest szczęśliwa, nawet, gdy siedzi chora i owinięta szalikiem. Wciąż ma zielone oczy i zdała sobie sprawę, że czas nie tylko goi rany, ale i blizny.
|