Dzień był wietrzny, temperatura nieprzekraczająca 5 stopni szczypała policzki. Deszcz mrzał co kilka chwil, a jego ciężkie krople odbijały się głucho o chodnik. Właśnie wtedy, między godziną osiemnastą z sekundami, a dziewiętnastą trzydzieści dwie dowiedziałam się, że gorąca czekolada parzy dłonie. Mimo, że było to dawno, bo aż kilkanaście minut temu, wciąż pamiętam jak słodka była ta czekolada.| zainspirowana_deszczem
|