Mam dużo do powiedzenia a mało osób do wysłuchania. Obojętność zabija - zabija od środka. A może to wcale nie obojętność tylko moje chore urojenia? Może to ja przesadzam? Ciężko jest byś rozsądny i zakochanym. Cholernie ciężko. Nie wiem co się ze mną dzieje, rozpierdala mnie od środka, bez żadnej większej przyczyny. A może to właśnie On jest przyczyną? Boję się ze go stracę. Nienawidzę jak odchodzi nawet na 5 minut, bez niego nie potrafię żyć. Zabija mnie to kurwa zabija. Zabija mnie ta cała rzeczywistość. Mam ochotę zasnąć i się obudzić jak skończy się ten żart zwany życiem. Mam dość. Nie wyrabiam. Wariuję z miłości. Nie potrafię tego opisać, serce mi pęka mimo tego że jestem szczęśliwie zakochana. Chociaż takie dni jak te w ogóle nie powinny istnieć. Mam ochotę tak po prostu się rozpłakać ponieważ osoba którą kocham rozmawia ze mną jak z kimś przeciętnym, obojętnym. Serce mi bije jak szalone. Nie potrafię ogarnąć tego syfu. Jest mi smutno, inaczej nie potrafię tego opisać...
|