Gałąź, pełna zielonych liści, rozpłaszczała się na oknie. Poryw wiatru robił dokładnie to samo, a jego ryk odbijał się w powietrzu przez pewien czas. Myślałam, że chociaż to będę mogła usłyszeć. Dźwiękoszczelna szyba skutecznie odcinała mnie od wszelkich hałasów z zewnątrz. Chciałam słyszeć, poczuć ten gniewny wiatr. Prawie bez zastanowienia otworzyłam okno na oścież. Wiatr i deszcz wdarły się do środka, wypełniając pokój. Wiatr dudnił, jakby pochodził z głębi Ziemi. To był ryk, którego już bardzo dawno nie słyszałam. Ja także wyciągnęłam ręce przed siebie i zaczęłam krzyczeć. Dźwięk rozpraszał się wśród burzowych powiewów, więc nie docierał do niczyich uszu. A ja nadal krzyczałam, bez żadnego powodu. Krople deszczu wpadały mi do gardła. Wiedziałam, że to było dziecinne, ale nie mogłam przestać. Zaczęło padać jeszcze mocniej. Jakże ekscytujące byłoby zdjąć ubranie i rozpłynąć się w tym deszczu. CDN...
|