Powiedziałam mu, że w ostatnim czasie już nie mam po przebudzeniu tej myśli, że ktoś mnie potrzebuje, że on mnie potrzebuje.. Jego przejęta mina.. Taka jakiej nigdy w życiu u niego nie widziałam. Myślałam, że coś do niego trafiło. Minęły jednak już 3 dni i jest tylko gorzej. Nie mam już na to słów, chyba już po prostu nie chcę ich mieć. Najchętniej zamknęłabym oczy i udawała, że wszystko jest w porządku ale przecież nie można żyć z zamkniętymi oczami. Chciałabym na niego spojrzeć i powiedzieć mu, że znikam.. Chociażby na chwilę, żeby zrozumiał co traci.. Chciałabym, gorzej, że nie umiem bo kocham go najbardziej na świecie. Czy można tak po prostu zrezygnować z miłości swojego życia? Nie, nie można
|