|
kiedy byłam mała babcia opowiadała mi swoje historie miłosne na dobranoc. pamiętam jedną i najwspanialszą, niestety smutną i nie zakończoną było o tym jak jej najlepszy przyjaciel się w niej zakochał ale niestety ona miała już chłopaka więc nie chciał się mieszać ale kiedy dowiedział się o jej zaręczynach stwierdził że nie może dłużej czekać i powie jej o tym. wpadł do kościoła i powiedział jak bardzo ją kocha i nie może bez niej żyć i wtedy wszyscy zamilkli. ona spojrzała się na niego i jak spytał się czy z nim ucieknie pokiwała przecząco głową i opuściła wzrok, odszedł z kościoła i nigdy więcej się nie spotkali tylko czasami wysyła jej listy, a mężczyzna przy ołtarzu został moim dziadkiem, a morał tej opowieści jest krótki nie zwlekaj zbyt długo bo stracisz osobę którą naprawdę kochałeś.
|
Dodaj komentarz
