Bez pośpiechu szła zamarzniętymi ulicami miasta. Odmrożone dłonie, stopy i policzki bez ustanku dawały o sobie znać. Skostniałe palce bolały tak bardzo, że ledwo utrzymywała się na nogach. Lecz temperatura - 23 stopnie wcale jej nie przerażała. Chciała by ta chwila trwała wiecznie, nie ważne było zimno i ból. Przystanęła na chwile, po czym on uczynił to samo. Odwrócił się do niej, namiętnie pocałował i patrząc prosto w oczy, powiedział ile dla niego znaczy. Kochała go, ponad wszystko, a i ona dla niego była całym światem. Przytulił ją, naciągnął jej kaptur na głowę, by powrócić do tej nieśpiesznej przechadzki w kierunku ich wspólnego azylu, w kierunku domu. /madiczkaq8
|