Usiadł na krześle pośrodku ciemnego pomieszczenia, w jego prawej dłoni butelka wódki a w lewej sznur. Już czas - pomyślał. Uśmiechnął się w ciemności chociaż nikt nie mógł tego zobaczyć. Wiedział, że to wszystko niedługo się skończy, że kiedy się zabije to trafi do piekła i będzie takie cierpienie, że nie będzie wiedział nawet dlaczego, wszystko lepsze od kolejnego dnia bez niej. Zamknął oczy z których zaczęły lecieć łzy. Za kilkanaście minut minie dokładnie rok od jej śmierci. Ból rozerwał jego serce, rozprzestrzeniał się niczym szarańcza, zostawiając po sobie tylko spustoszenie. Z jego dłoni wypadła butelka a zaraz potem sznur. Nie potrzebował go, umarł z bólu, miłość, która dawała mu życie zabiła go, żeby mógł się z nią jeszcze zobaczyć...
|