Obudziłam się dzisiaj rano i nie miałam siły na nic więc wrzuciłam na siebie wyciągnięty sweter i leginsy, uplotłam z włosów warkocza na bok, zaparzyłam sobie herbaty, zgarnęłam laptopa i usiadłam na podłodze wtulając się w gorący kaloryfer. I zastanawiam sie, czytam kilka razy i nadal nie wiem dlaczego każde twoje słowo tak bardzo mnie uderzyło wczoraj to tak jakby z armaty wystrzelić kulę która leci prosto we mnie i jestem już przygotowana na ten cios a ona nagle zmienia kierunek i omija mnie skrzętnie, dlatego wytłumacz mi: to w końcu jesteś w stanie zrobić wszystko bym nie była na ciebie zła czy poczekasz aż mi przejdzie? zależy ci na tym czy masz na to kompletną zlewkę? proszę powiedz mi bo za oknem robi się ciemno a kaloryfer stygnie..
|