Ktoś zacisnął dłoń na jej ramieniu. Odwróciła głowę i poczuła tak okropnie, bolesny ścisk w sercu. Skąd nagle się tutaj wzięła?- przebiegła myśl przez jej głowę. Chłopak który o mało co jej nie zabił, śmiał się i mamrotał coś bez sensu. - Co Cię tak śmieszy?- usłyszała jej głos, taki sam jaki zapamiętała. Moze jednak... czymś się zmienił. Był bardziej dojrzały i namiętny. To dobre określenie? Nie ważne.- kolejna myśl. Wgapiała się w nią pustym wzrokiem, nic nie rozumiejąc. Blond włosy chłopak uniósł brew z perfidnym uśmieszkiem, wbijając wzrok w czarno-włosą. - Wrócił twój obrońca?- zadrwił- Lepiej pozbieraj resztki Siebie i zabieraj się stąd- warknął w jej stronę, a dziewczyna uciekła gdzieś wzrokiem. Zapomniałam- pomyślała- zapomniałam, że nie należę do tych córeczek tatusia i synków mamusi i nie wyglądam jak oni. Nie skaczę po korytarzu z mordą wygiętą w banana, bez powodu. Szlachta gnoi takich jak ja, no tak- dobijała się tymi myślami, kiedy przerwał głos jej "obrońcy".
|